pynio
Członek
Post count: 72
#8294 |

…pobudka po zabiegu – wszystko 2 H 30 MIN!!!
Stan był tak rewelacyjny, że wywieźli mnie z sali po paru minutach bo kobitki na tej sali gdzie przygotowywano ludzi do zabiegu i opiekowały się po niej nie mogły ze mną wytrzymać.Śmiałem się, żartowałem.
Cały dzień w bardzo dobrym stanie – na nosie zawiniątko + nos pełny. NOC nieprzespana wogóle. Kolega z sali chrapał nieziemsko 😉 do tego brak możliwości oddechu nosem – męcząca sprawa.

18.09.2008 – Wypis i do domu (!!!)

Ranek, zdjęcie opartunków. Jakież było moje zaskoczenie kiedy mój ukochany doc; po ściągnięciu opatrunków zabrał się do… wyciągania tych 25 cm bandaży
(ponownie włożonych po zabiegu)!!! Jezus Maria… myślałem, że mi mózg przez nozdrza wyjmuje… To tylko pare sekund, ale bardzo nieprzyjemnych. I… TYLE! Troche krwi, nos pełny śmieci, wiadomo- zmęczenie organizmu, cholerne osłabienie, lekki ból głowy. Wypis koło 13. Łózko w domu i rekonwalescencja.

— Jeszcze ważna sprawa – rozmowa z Doktorem. Okazało się, że roboty była masa. Praktycznie każda zatoka została otwarta, poszerzenie ujść zatok, wyciągnięcie kawałka korzenia, usunięcie „śluzu (ładnie nazwane)”. Oczywiście okazało się, że miałem polipy i parę innych mocno nieprzyjemnych spraw.
Wszystko naprawione. Dowiedziałem się, że posiadam budowę zatok jaką posiada bardzo mała liczba ludzi (chodzi o któreś przestrzenie, które u „normalnych” nie są powietrzne. Ja natomiast mam je otwarte- „taka uroda”- powiedział).
Przepisał mi masę leków, praktycznie co chwila jakaś pastylka- antybiotyk, sterydy, „psikacz”. Powiedział ważną rzecz – operacja to 65 % sukcesu, reszta to leki zażywane konsekwentnie do zakończenia pełnego leczenia. Pamiętajcie o tym.

END OF PART 2