Viewing 7 posts - 1 through 7 (of 7 total)
  • apis
    Członek
    Post count: 37
    #21864 |

    Hej
    Chciałbym bardzo podziekować Slawkowi i Lukaszowi za wczorajsza akcje ratunkowa. Podczas proby 100m bez pletw ktora skonczyla sie na okolo 90m wyzej wspomnieni bardzo szybko i profesjonalnie udzielili mi pomocy. Jeszcze raz wielkie dzieki Panowie.
    To byl moj pierwsz BO i troche dal mi do myslenia, zeby nie napisac, ze wystraszyl mnie nie na zarty. Jakie jest wasze… samopoczucie po BO? traktujecie to jako cos „normalnego”? Bo mnie to jakos spokoju nie moze dac. Przeciez gdyby nie asekuracja, to bym juz pewnie nie pisal tego postu. No mam o czym myslec na koniec roku – a moze przesadzam?
    Jestem ciekawy co napiszecie.
    Pozdrowka
    Piotr


    Radosław Gaca
    Participant
    Post count: 615
    #21865 |

    Witam

    Może to jest dobre miejsce na dwa słowa dotyczące BO i freedivingu jako dyscypliny sportu i metody spędzania wolnego czasu. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że z uprawianiem każdej dyscypliny sportu związane są zagrożenia. Czasami są one pozornie niewielkie i nie pozostawiające śladu a czasami prowadzące do prawdziwych tragedii. Oczywiście w wolnym kraju osoba dorosła może decydować sama o sobie i podejmować różnego rodzaju ryzyka. Tak jest również we freedivingu. Osobiście uważam, że freediving to przełamywanie barier i szukanie granic swoich możliwości jednak przede wszystkim doskonała zabawa. Pisałem o tym już wiele razy ( podobne jak inny członkowie SFP ) ostrożnie. Z asekuracją jest tak, że widomo że jest dobra dopiero po szczęśliwym zakończeniu i nie chodzi tu o umiejętności asekurantów. Pamiętajcie też o tym, że warunki na zawodach są zdecydowanie inne od tych na treningu. Na zawodach nie dość, że jest liczna asekuracja to jeszcze lekarz i cały odpowiedni sprzęt. Na treningu oprócz asekuracji partnera zazwyczaj nie mamy nic więcej. Jeżeli chodzi o BO to tak naprawdę nigdy nie wiemy czym ono się skończy. Pamiętajmy więc nie tylko o przełamywanie własnych barier ale i o swoich partnerach, asekurantach i nie narażajmy ich. Trening ma nas uczyć kontroli własnego ciała, rozumienia jego sygnałów a nie prowadzić do sytuacji, w której narażamy siebie i innych. Z tego punktu widzenia jestem zdecydowanym przeciwnikiem doprowadzania do sytuacji, w której próba kończy się BO.

    Pozdrawiam świątecznie Radek.


    Marcin Pulkowski
    Członek
    Post count: 388
    #21866 |

    Bardzo się cieszę, że sam napisałeś ten wątek, bo mogę ci na niego obiektywnie odpowiedzieć. Może będzie to również przestroga dla innych.
    Wczoraj na basenie kiedy spytałem się czy zamierzasz dziś coś popłynąć odpowiedziałeś, że nie, bo po świętach, itd… i to nie czas…
    Dlaczego tak powiedziałeś nie wiem, skoro 20 min. później i tak popłynąłeś maxa i miałeś ten blackout??!!! Presja, stres czy co?
    Ponieważ w czasie twojej próby zajęty byłem „swoimi sprawami” wymagającymi koncentracji nawet nie wiedziałem, że coś takiego miało miejsce na basenie. Gdybyś nie umówił się z chłopakami, których na marginesie bardzo słabo znasz i tak naprawdę nie mogłeś wiedzieć jak będzie wyglądała ich pomoc, to mogło być naprawdę kiepsko. Może nie spodziewałeś się, że popłyniesz tak daleko…?
    Powszechnie wiadomo, że blackout jest nieprzewidywalny. Dziś miałeś go po niecałych 100m (bez płetw), jutro możesz przepłynąć 110 i nic ci nie będzie albo mieć go już po 75 metrach. Jeśli nie poznasz reakcji swojego organizmu w różnych sytuacjach, nie dowiesz się jak jest naprawdę. Powodów blackoutu może być wiele począwszy od sposobu wentylacji poprzez wysiłek podczas płynięcia, aż po same wynurzenie.
    Tym razem na szczęście trafiłeś na właściwych asekurantów i nic się nie stało ale następnym razem może nie być tak pięknie. Sam byłem kiedyś świadkiem jak ćwiczyliśmy blackouty (udawane) jak ratowniczka uciekła z basenu zamiast pomóc. Dlatego zawsze trzeba mieć własną, sprawdzoną asekurację.
    Do głowy nikt ci nie zajrzy i nie wiadomo co w niej siedzi nawet nie wiem co więcej powiedzieć o tej próbie bo znam ją tylko z pobasenowych opowiadań.
    Wszystko działo się w twojej głowie więc pozostaje ci samemu wyciągnąć wnioski.
    Wydaje mi się jednak, że powodem twojego wczorajszego blackotu był cel jaki sobie wyznaczyłeś czyli pokonanie za wszelka cenę 100m. Wczoraj nie byłeś jeszcze na to gotowy, a ambicja we freedivingu nie zawsze wychodzi na zdrowie. Im częściej będziesz ćwiczył tym lepiej poznasz swoje prawdziwe możliwości i będziesz w stanie rozwijać swój talent we właściwy sposób.


    maciek
    Członek
    Post count: 461
    #21867 |

    Witaj Piotrze,
    Czy możesz coś szerzej napisać o okolicznościach BO? Jaki był Twój stan psychofizyczny przed próbą? Dopakowywałeś się? Jak bardzo? Coś o wentylacji, rozgrzewce, poprzedzających 'okrążeniach’. Pamiętasz kiedy zaczęły się skurcze? Jaki dotychczasowy PB?

    To tylko próżna 'dziecięca’ ciekawość 😉

    Dzięki z góry i pozdrawiam,
    em.


    apis
    Członek
    Post count: 37
    #21868 |

    Jesli chodzi o probe, to sam nie wiem, czemu poplynalem na maksa. Po swietach czulem sie przejedzony, na pewno nie czulem sie, w super formie. A w probie chcialem poplynac 75m, nie dopakowywalem sie, pare glebokich oddechow i poplynalem. Staralem sie plynac szybko (6-7 ruchow na basen), zeby sprawdzic jak to sie przelozy na odleglosc no i jakos sie przelozylo, bo przy 75m czulem sie jeszcze calkiem dobrze, potem nawrot 3 ruchy i dalej nie pamietam, musialem jeszcze kawalek przeplynac, chlopaki mowili, ze znioslo mnie na tor obok i dopiero potem opadlem, ocknalem sie na plytkim kaszlac. Decyzje, ze plyne 4 basen podjalem dopiero pod koniec 3, bo na powierzchni nie czulem sie na silach przeplynac nawet 3, a pod woda jakos wyjatkowo dobrze szlo. No i pewnie to mocno sie przyczynilo do BO. Dodam jeszcze, ze przed proba plywalem okolo 40 min. 50-tki w pletwach.


    Marcin Pulkowski
    Członek
    Post count: 388
    #21869 |

    Z moich obserwacji wynika, że często ludzie z gorszym samopoczuciem potrafią osiągnąć niezłe wyniki. Sam czegoś takiego doświadczyłem. Wtedy można się naprawdę zdziwić. Przykładów znam kilka także wśród naszych znajomych. Ekstremą było chyba zapalenie krtani w ubiegłym roku na zawodach w Toruniu u Nitasa i Donicy, którzy zajęli kolejno pierwsze i drugie miejsce. Co ja się nasłuchałem od niektórych jak to się dziś źle czują, a potem stali na podium i często robili życiówki. Trzeba przyznać, że nieźle jak na schorowanych ludzi. I na pewno coś w tym jest.

    Często jak płynie się długości w basenie to każde odbicie od ściany w fazie walki wywołuje przypływ adrenaliny i dodaje kopa do płynięcia dalej.

    Rozgrzewka przed dynamiką w postaci zrobienia kilku… dynamik dla mnie nie jest dobrym pomysłem. Przed dynamiką proponowałbym max 1-2 próby (na luzie, zapoznawcze), ewentualnie jakaś statyka wcześniej. Ale każdy ma swoje patenty, które nie musza się sprawdzać u innych.

    W dynamice po fazie przyjemnego, fajnego płynięcia przychodzi kryzys w postaci bicia przepony i dyskomfortu. Organizm zaczyna domagać się powietrza i płynący freediver walczy z tym naturalnym odruchem. Później przychodzi jednak stan trochę przyjemniejszy.
    Nie oznacza on wcale, że jest lepiej ale nurek określiłbym to godzi się na taki stan braku powietrza, akceptuje go, w pewnym sensie jest w stanie ignorować głód oddechu. Wtedy jest jeszcze w pełni przytomny i może się w każdej chwili, czysto wynurzyć. Ile mu zostało sekund, a może nawet minut trudno powiedzieć???
    Jak napisałem wcześniej u każdego jest inaczej, ale u wielu jest podobnie. Nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie blackout ale często ćwicząc i rozsądnie poprawiając swój PersonalBest będziesz wiedział lepiej kiedy można się go spodziewać.


    milo
    Członek
    Post count: 7
    #21870 |

    cześć.przeczytałem „podziękowania” mam ciekawą opowieść w tym temacie.Dwa lata temu mój kuzyn podczas bicia setki w dynamice miał podobne zdarzenie.Przy czwartym nawrocie doznał BO.Ratownik nie zauważył a kolega asekurant zrobił to lecz troche za późno.W efekcie była karetka,reanimacja wstrząsami.Płuca zostały całkowicie zalane wodą,następstwem bylo zapalenie płuc.Lekarze obliczyli że leżał nieprzytomny ok 10 minut.Co wpłynęlo na tygodniową utratę pamięci.Uratowano go.Zyje.nurkujemy free nadal.ale nie zapominamy że to jest sport extremalny ,gdzie chwilowy brak rozwagi kończy sie tragedią.dodam tylko iz lekarz stwierdził ze to juz można rozpatrywać w kategorii cudu.pozdrawiam


Viewing 7 posts - 1 through 7 (of 7 total)

You must be logged in to reply to this topic.