Wywiad z Emilią Białą – Basenową Wicemistrzynią Świata DYN 2011

emiRadosław Gaca: Witaj Emilio, pozwól ze na początku jeszcze raz serdecznie pogratuluję ci w imieniu redakcji ogromnego sukcesu jakim jest zdobycie wicemistrzostwa świata w dynamice.

Emilia Biała: Dziękuję bardzo. Przyznam szczerze, że nawet po kilku dniach od zakończenia mistrzostw jeszcze nie oswoiłam się z myślą, że zdobyłam srebro. Jest to dla mnie wielkie, bardzo pozytywne zaskoczenie.

Radosław Gaca: Czy zechciałabyś opowiedzieć w kilku słowach jak zaczęła się twoja przygoda z freedivingiem?

Emilia Biała: Zaczęło się zupełnie niepozornie: od zahipnotyzowania;-)))) Otóż pewnego razu basenie spotkałam Rafała Meszkę i jego monopłetwę. Potem to właśnie dzięki Rafałowi, trenującemu z FTW, poznałam Olę Sulkiewicz i Agatę Bogusz, skarbnice wiedzy i umiejętności freediverskich. Dziewczyny zorganizowały I Zlot Freediverek w czerwcu ubiegłego roku i tak naprawdę od tego czasu rozpoczęło się moje poznawanie freedivngu.

Radosław Gaca: Doskonale pamiętamy twoje świetne występy w zawodach basenowych Rybniku i Wrocławiu, czy przed Mistrzostwami Świata prowadziłaś jakieś specjalne przygotowania?

Emilia Biała: Ponoć w życiu nie dzieje się nic przypadkowego, ale mój występ w Rybniku był właśnie przypadkowy. Zdecydowałam się na dzień przed samymi zawodami, na skutek „fortelu” Oli Sulkiewicz i Kasi Talagi. To był zupełny debiut, technikę płynięcia DNF objaśniała mi Kasia podczas postoju w trasie, procedury powierzchniową i wyważenie to też była kwestia „last minute” i wskazówek Oli. Startowałam w teamie z chłopakami z Krakowa, a wynik zawodów mnie samą zaskoczył i przyniósł mi wiele radości! Potem były mistrzostwa we Wrocławiu, na które pojechałam po kursie Bluego. Tym razem czułam się już znacznie pewniej po przeszkoleniu przez Agatę Bogusz. We Wrocławiu, w pożyczonej od Agaty monopłetwie przesunęłam znacznie, bo niemal o 50 m mój PB.

O nominacji do MŚ zapadła decyzja w sierpniu, a same przygotowania trwające niecałe 2 miesiące rozpoczęłyśmy z Kasią Talagą pod okiem Tomka „Nitasa”, który zgodził się nas poprowadzić. Dla nas obu to była wielka przygoda i bezcenny czas. Tomek z ogromnym zaangażowaniem i profesjonalizmem podszedł do naszych „wyjść” na basen. Z niemal zegarmistrzowską dokładnością i stoicką cierpliwością analizował nasze wodne poczynania. Na początku skupiliśmy się na aspektach technicznych, a przed samymi zawodami próbowałyśmy przepływać dłuższe odległości.

Radosław Gaca: Czy mogłabyś przybliżyć nam przebieg samej próby.

Emilia Biała: Bardziej pamiętam te kilka stresujących minut przed samą próbą, gdyż przede mną startował Goran Colak, którego wynik WR wzbudził ogromny aplauz, ale też zamieszanie ze względu na czerwoną kartkę. Zostało mi 4,5 minuty do OT, a mój tor nie był gotowy – ani nie było zainstalowanego podestu ani też linii określającej start na 1,5 m, co mnie jeszcze bardziej zestresowało. Wyglądało na to, że Włosi o mnie zapomnieli! Na szczęście Adrian, który mnie coachował skutecznie mnie uspokoił. Przyznam, że samo oczekiwanie na OT jest najbardziej stresujące – tak też było w tym przypadku. A potem już tylko odbicie, ściana, ściana, ściana, ściana…

Radosław Gaca: A teraz pytanie o twoje przyszłe plany.

Emilia Biała: Moje plany free? W życiu trudno jest cokolwiek planować definitywnie, jedno, co wiem, to to, że do wody będę wchodzić tak długo, jak będzie mi to sprawiać przyjemność.

Wywiad pierwotnie opublikowano 22.10.2011 roku na stronie www.freediving.com.pl

Zostaw komentarz