Wywiad z Adrianem Kwiatkowskim – Basenowym Wicemistrzem Świata w statyce 2011

AdrianRadosław Gaca: Witaj Adrianie, pozwól ze na początku jeszcze raz serdecznie pogratuluję ci w imieniu redakcji ogromnego sukcesu jakim jest zdobycie wicemistrzostwa świata w statyce. Czy zechciał byś opowiedzieć w kilku słowach jak zaczęła się twoja przygoda z freedivingiem?

Adrian Kwiatkowski: Witam i bardzo dziękuję za gratulacje. Moja przygoda z freedivingiem zaczęła się chyba normalnie, czyli nad jeziorem, gdzie zawsze ze znajomymi urządzaliśmy zawody w nurkowaniu. Po pewnym czasie jakoś przypadkowo trafiłem na stronę freediwing.com.pl, na której znalazłem dużo ciekawych informacji. Przeczytałem wszystko i pewnego dnia będąc na basenie dowiedziałem się, że dzień wcześniej rozmawiałem z Robertem Cetlerem, nawet nie wiedząc o tym że to on 🙂 Następnego dnia zaczęliśmy treningi i tak zostało do dzisiaj ;-))))

Radosław Gaca: Doskonale pamiętamy twoje świetne występy w zawodach basenowych w tym rekord polski w dynamice i 150 m w DNF z MP we Wrocławiu, wydaje się jednak że wcześniej skupiałeś się głównie na konkurencjach dynamicznych czy coś zmieniło się w tym względzie?

Adrian Kwiatkowski: Nie do końca ta było. Nie przepadałem nigdy za statyką, a dynamiki bez płetw nienawidziłem 😉 Za najlepszą konkurencję uznawałem dynamikę w płetwach. Czy się coś zmieniło? Raczej nie – do teraz dynamikę uważam za najlepszą konkurencję, statykę robię właściwie tylko dla tego, że pomaga poprawić wyniki w dynamice, a dynamikę bez płetw zacząłem uprawiać bo jest wymagana na mistrzostwach polski.

Radosław Gaca: Czy mógł byś przybliżyć przebieg samej próby.

Adrian Kwiatkowski: Godzina startu wyznaczona została na 9:42, na strefę A. Do wody wszedłem po starcie Roberta jednak nie wykonywałem żadnej rozgrzewki. Na 6 minut przed startem Robert doholował mnie na stanowisko. Odliczanie, OT, jeszcze kilka paków i start. Na samym początku upuściłem kilka bąbli, ale to u mnie normalne zwłaszcza, że udało mi się naprawdę solidnie dopakowań. Pierwsze skurcze zaczęły się ok. 3:30 (wiedziałem już że nie jest źle, ale też że to nie jest taka forma jak była kilka dni wcześniej). Mijały kolejne minuty i przed 5 pomachałem ręką do coacha żeby nie mówił do mnie i zdjąłem kaptur. Dalsze minuty to walka ze skurczami 🙂 Po 6 minucie wiedziałem, że mam jeszcze spory zapas. Całą próbę kontrolowałem sytuację i wiedząc już że czuję się dobrze, chciałem dobić do 8. Od 7 minuty Robert podawał mi czas co około 10 sekund. Gdy usłyszałem, że jest 7:50 to powiedziałem sobie, że jaszcze jedno przeciągniecie i na koniec powinno być 8. Po wynurzeniu byłem mocno zmęczony, jednak nie niedotleniony. Procedura przebiegła bez najmniejszych problemów, a ja czekając na werdykt sędziów zobaczyłam na wyświetlaczu zegara, że mój czas to 8:09. Okazało się, że Rober taktycznie podawał mi czas niższy o kilka sekund ;-)))).

Radosław Gaca: A teraz pytanie o twoje przyszłe plany.

Adrian Kwiatkowski: Hehehe. Tego jeszcze nie wiem, bo jak byś się mnie zapytał o to samo dwa dni wcześniej, zapewne bym powiedział, że już kończę z freedivingiem bo jestem słaby i że nie mam już ochoty na dalszy trening, a teraz… zostało to, że jestem słaby, ale wróciły chęci i już wiem, że nie mogę jechać na zawody nie trenując lub trenując bardzo słabo i oczekiwać od siebie tego co zawsze.

Wywiad pierwotnie opublikowano 22.10.2011 roku na stronie www.freediving.com.pl

Zostaw komentarz