Witam wszystkich.
Moja przygoda z maską, rurką i płetwami zaczęła się parę lat temu w Chorwacji, krótko mówiąc snurkowaniem. Szybko zauważyłem że unoszenie się na powierzchni nic ciekawego mi nie daje. Okazało się że w porównaniu do moich znajomych, stosunkowo łatwo wychodzi mi pionowe schodzenie pod wodę, bez większych problemów dobijając do ok 5m. ,,Wielki Błękit” oglądałem już dawno, ale myślę sobie – nadludzie!! Nie kombinuj bo sobie krzywdę zrobisz!! Ale na tegorocznych wakacjach mówię dość, trzeba coś z tym zrobić. Uwielbiam być pod wodą, tylko co z tego jak dobiję do dna i zaraz muszę cisnąć w górę. Zaraz po powrocie ,,odświerzyłem” sobie ,,Wielki Błękit” i zaczynam węszyć. Zacząłem chodzić na basen ( moja 6,5 letnia córka zaczęła w tym roku snurkować, więc mam kompana)i ćwiczyć wdechy. Przy trzeciej wizycie na basenie brakło mi ok 2m żeby walnąć cały basen pod wodą, a po kilku treningach oddechu zauważyłem że zamiast 30s pod wodą wytrzymuję 90s. To jest chyba to co chcę robić, i tylko Wy drodzy koledzy możecie mi pomóc w tym żeby iść w dobrym kierunku. Przez zimę zamierzam trenować na basenie i powoli wyposażyć się w sprzęt. Powiedzcie mi od czego tak na prawdę zacząć? Pozdrawiam!