-
#10662 |
Moim zdaniem sposób by poprawić DNF jest po prostu taki by pływać te DNF-y. Niekoniecznie same maksy. Bo jakoś tak mam wrażenie, że utarł się taki dziwny schemat: albo pływamy „maxa”, albo jakąś określoną ilość „pięćdziesiątek”
Ale dobrym treningiem jest np. zrobienie kontrolnego maksa, a potem pływanie kilku powtórzeń w granicach 75 % tego maksa. Przykładowo: Twój max jest 100 m, to robisz sobie na basenie sesje 4*75m – z dosyć długim czasem odpoczynku. Zakładając zaś, że Twój obecny max to 80 metrów (3 długości basenu + odbicie od ściany), zacznij pływać powtórzenia typu 60-65 m. Czyli pięćdziesiątka + odbicie od ściany i dalej do połowy basenu. Oczywiście musi być dobra asekuracja, ale to buduje twoją odporność, bo wykonywanie 70-80 procent Twoich maksymalnych osiągnięć staje się rutyną. Dzięki temu płyniesz bardziej rozluźniony, mniej stresujesz się przed większymi próbami, bo po prostu wiesz, że taki dystans zrobisz zawsze i wszędzie.
To tyle na dziś 🙂
#10663 |Oczywiście masz rację. Tylko realia np. moje i Perrego są troszkę inne. W Białymstoku tłok na basenach jest niemiłosierny. Codziennie i o każdej godzinie. Więcej niż 50m trudno jest przepłynąć bo na płytkiej wodzie przy ścianie stoją trzy osoby i nie ma się jak odbić. Trzeba też mieć oczy dookoła głowy żeby uniknąć kopniaków w potylicę od osób płynących żabką.
Rozmawiałem z Julką na MP i z tego co mówiła to ratownicy potrafią jej postawić rezerwację na torze jak widza, że przyszła trenować. Ja mogę tylko o tym pomarzyć. Tak więc treningi na sucho w moim przypadku to bardzo ważny element treningu (także ze względu na koszty basenu). Ja osobiście zauważyłem pozytywne rezultaty chodzenia po schodach na bezdechu. Wcześniej nogi siadały mi przy DYN już po jakiś 110m. Na ostatnich MP zrobiłem 141m i nogi wciąż były na chodzie.
Możesz porównać końcowe metry z Rybnika i Oświęcimia:
Oczywiście nic nie zastąpi treningu w wodzie ale przynajmniej niektóre aspekty można wyrobić też na sucho.
#10664 |Marcin oszukujesz trochę 🙂 bo w Oświęcimiu płynąłeś delfinem, a w Rybniku nożycami 🙂 Żartuję oczywiście 🙂
Ale tak poważnie: każdy pracuje takimi narzędziami jakie są dostępne.
Ja też nie mam problemu z nadmierną frekwencją na basenie – po prostu znam mniej więcej obłożenie basenów w rożnych porach i trenuje w tych luźniejszych. Również stosowałem różne strategi treningowe, bo był taki czas (np. przed Mistrzostwami Czech, kiedy miałem trudności ze znalezieniem asekuracji). Wtedy np. zrobiłem nieco więcej „łóżkowych statyk”, Jakieś interwały na rowerku itp.
Bo, to nie jest tak, że suchy trening jest bez sensu. Ale każde przegięcie jest szkodliwe (Cały czas chodzą mi po głowie te codzienne 2 godziny tabel).
Jeśli już ktoś się upiera przy chodzeniu na bezdechu – czy naprawdę muszą to być zawsze maksy? Nie można zastosować lżejszych, bezpieczniejszych i chyba bardziej budujących interwałów?
Dla mnie osobiście zawody są tylko i wyłącznie wskaźnikiem czy plan jaki przez jakiś czas realizowałem przyniósł wymierny skutek – tak naprawdę bawi mnie głównie samo trenowanie i poprawianie detali -potem sprawdzenie tego w warunkach lekkiego stresu na zawodach jest jakby naturalną konsekwencją. Bo moim zdaniem chodzi o sensowność i „ekonomię” treningu, a nie o bezsensowne napier….
Czasem mam wrażenie, że jest grupa osób, które uważają, że im bardziej skatują swoje ciało, tym trening jest owocniejszy. A jeśli nie robią postępów, to trzeba katować je jeszcze mocniej. To właśnie uważam za bezsensowne i niebezpieczne. Bo w pewnym momencie ciało się po prostu „złamie”.
#10665 |p.s. nawiasem mowic celowo początek mojeog poprzedniego posta był nieco prowokacyjnych , bo chciałem nieco podgrzać atmoferę na forum i sporowokowac do przemysleń włąsnei na temat treningowego „przeginania” 😀
#10666 |Dobrze podgrzewaj, podgrzewaj bo nudy na forum straszne 😉
W Rybniku ostatnią długość płynąłem każdym znanym mi stylem 😀Co do maksów to mam podobne podejście. Praktycznie wcale ich nie robię. Też uważam, że lepiej zrobić kilka powtórzeń submaksymalnych (tak naprawdę zwyczajnie mi się nie chce 8)
#10667 |Witajcie !
Jestem (bardzo początkującym) free diverem. Moje dotychczasowe doświadczenie z tym sportem to rekreacyjne nurkowanie w jeziorze na może 2-3 metry. Plus raz w bardzo czystym i głębokim jeziorze (Trzebin koło Człopy) na około 4-5 metrów na chwilę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak free diving 🙂
Ćwiczę sobie w miarę możliwości codziennie przed spaniem statyke ( życiówka to jak na razie 3:06) jakieś 5 min po zrobieniu tabelki CO2.
Jako, że wracam na studia do Poznania to mam zamiar 2-3 razy w tygodniu chodzić na basen i ponurkować na te 5 m i obyć się z głębokością i wzrastającym ciśnieniem.
Mam zamiar intensywnie ćwiczyć dynamikę. Moim celem jest do końca listopada osiągnąć ok. 50m w DNF 🙂
Macie może dla mnie jakieś rady ? Ze sprzętu posiadamy okulary pływackie, zacisk na nos zrobiony z takiej podbijanej guma klamerki ale majsterkuje cos bardziej profesjonalnego. Do tego wielki worek chęci 🙂
#10668 |Nie dopisałem, że będę miał kolegę do asekuracji na basenie.
Zastanawiam się tylko, czy w tym momencie powinienem zakupić sobie ABC tj. pianka, maska, płetwy, fajka, czy na razie poczekać i zobaczyć jak głęboko mnie to wciągnie ?
No i czy są jeszcze jacyś aktywni freediverzy w Poznaniu, zawsze raźniej w grupie 🙂 Wiem, że kiedyś byli z waszego forum, ale tam masa już chyba nieaktualnych, postów/terminów spotkań.
Pozdrawiam serdecznie
#10669 |Pierwsza rada, to znajdź kogoś z kim będziesz mógł trenować. W Poznaniu jest kilka osób uprawiajacych freediving, wiec moze uda Ci się jakoś „podłączyć”.
Jesli chcesz nurkować na 5 metrów i wiecej, to kup sobie maskę (wątki o maskach znajdziesz na tym forum). Okularki pływackie służą do pływania w poziomie, a nie w pionie 😉 osobiscie, za w miarę bezpieczną głębokosć jeśli chodzi o nurkowanie w okularach uważam 3-4 metry ( w zależnosci od rodzaju okularkow), głębiej nie radzę, bo można nabawic sie urazu ciśnieniowego oczu. Przy okazji polkecem (do znalezienia na tym forum) artykuł Tomka Nitki o zagrożeniach we freedivingu. To rzeczy, które warto na poczatek wiedzieć.
:OK
#10670 |Artykuły i forum pod wzgledem bezpieczenstwa przekopane juz jakiś czas temu. Teraz dopiero zebralem się na jakiś coming out.
Maskę chcę kupić Spherę, mam okazję ją dorwać a są o niej same dobre opinie. Będę miał kolegę ze sobą na basenie. Póki co będzie tylko te 5m bo w Poznaniu na Chwiałkowskiego jest basen 4,2-4,3m i w Termach basen do skoków 5m. Jak kupię piankę to chętnie się z kimś doświadczonym wybiorę na jezioro 🙂
Dzięki za szybka odpowiedź !
#10671 |Olekry – w kwestii treningu zgodzę się z tym, że nic nie zastąpi basenu. Żebym miał taką możliwość to najchętniej cały trening na sucho odłożył bym na bok i ćwiczył tylko i wyłącznie na basenie. Niestety takiej możliwości nie mam więc tak jak napisał Marcin trening na sucho odgrywa w sumie w naszym wypadku istotne znaczenie. A jeśli chodzi o WA , mimo, że dalekie to od ideału to w kwestii treningu na sucho to jak na razie nikt nic bliższego DYN/DNF nie wymyślił. A jak na mój gust to WA jest na pewno bezpieczniejsze niż chodzenie po schodach. Lepiej zaliczyć ewentualną glebę na piasku w lesie, na trawie w parku lub w domu aniżeli spaść ze schodów. Jeśli chodzi o trening mięśni to moim zdaniem sensowniejsze jest np. wbieganie pod górkę na bezdechu i schodzenie spokojnie oddychając, podobno Malina tak ćwiczył, sam czasami robię tak, że wygodnie siadam sobie na łóżku i kładę sobie na nogi 2kg hantel i staram się wykonywać ruch podobny jak przy pływaniu w mono i robię tak tyle powtórzeń ile dam radę; pod nogi podkładam dużą poduszkę, żeby nie narobić hałasu, gdyby ewentualnie hantel spadł z nóg. Co do samych treningów na sucho, moim zdaniem wiele zależy od nastawienia. Na początku jak tak zacząłem regularnie ćwiczyć na sucho to w pewnym momencie zaobserwowałem u siebie pewne symptomy przetrenowania być może, więc dałem sobie z 2tyg luzu, a teraz od kiedy zacząłem robić na sucho statyki 4+ to nagle polubiłem je i teraz ćwiczę codziennie oprócz soboty i niedzieli i czasami nawet czuje się psychicznie nieco źle jak nie poćwiczę, choć robienie np.3 tabelek w ciągu dnia, jak postanowił ten początkujący gość, który pisał ileś tam postów wyżej uważam za zdecydowaną przesadę.
#10672 |… Ale jakby się tak zastanowić, to np. mimo tłoku na basenie, statykę spokojnie można machnąć. Tylko wiadomo – czas: na dwóch wychodzi jakaś godzina. A statyka w wodzie, jesnak rózni się od tej łóżkowej. Z drugiej strony procedury wypracowane „na suchara”, bardzo pomagają potem to wsyztsko poskładać juz w warunkach bojowych 🙂
Tak jak wspomnialem wczesniej – każdy ćwiczy jak może. Niemniej jednak nie uważam 100m DNF jako wyznacznik by pojechać na zawody. Wiec przy najblizszej okazji nawet się nie zastanawiaj 🙂
#10673 |Mam pytanie odnośnie tabelki na co2 w artykule Nitasa.
Tabelka A ma 3 cele i te trzy cele trzeba wykonać jednego dnia?czy po jednym celu w każdym następnym dniu?Bo w artykule niestety nic o tym nie ma:(
#10674 |#10675 |Z tematu tego wynika że 1 cel jednego dnia?!
Ale mam jeszcze jedno pytanie czy czas bezdechy w trakcie tabelki co2 ma wynosić tylko 50% rekordu życiowego?
I rozumiem że ma to wyglądać tak:
Dzień 1–tabela A
Dzień 2–cel 1
Dzień 3–cel 2
Dzień 4–cel 3
po czym cel 3 staje się tabelą A i tak w kółko?
Sorki że zawracam gitarę ale jestem laikiem w temacie tabelek:)
#10676 |Do kolejnego celu nie przechodzisz codziennie tylko dopiero jak aktualna tabela staje się za łatwa. Kolejność celów rozumiesz prawidłowo.
Czas bezdechu dobierasz tak żeby tabelka sprawiała trudności ale była wykonalna. Możesz zacząć od 50%, jak będzie za łatwo to sobie wydłuż następnym razem.
#10677 |Dzięki wielkie za wyjaśnienie:)
Pozdr.
#10678 |Ostatnio zrobiłem 3 tabelki co2 na czasach:
Oddychanie bezdech
2:00 2:00
2:00 2:00
1:50 2:00
1:40 2:00
1:30 2:00
1:20 2:00
1:10 2:00
1:00 2:00
Powiem krótko aktualne czasy stały się łatwe i nie są już wyzwaniem..nie dochodzę już też do skurczów.Chce przejść do celu 1 ale mam pytanie czy wydłużyć jeszcze w 1 celu dodatkowo bezdech o np.10-15s?
****************
Czy po prostu trzymać się tabeli z artykułu Nitasa i zrobić w 1 celu 4 ostanie respiracje takie same i nie zmieniać aktualnego bezdechu?
Będę bardzo wdzięczny za pomoc:)
#10679 |Szkoda czasu na wydłużanie bezdechu. Stosujesz za duże czasy respiracji, wiec to chyba już nie są tabeli Co2, bo większości tego co2 się pozbywasz.
Zrób np tak:
relaks – ile chcesz 2:00
1:30 2:00
1:15 2:00
1:00 2:00
0:45 2:00
0:30 2:00
0:15 2:00
0:15 2:00
Jak nie dasz rady, skróć bezdech do 1,45. Jak dasz radę, wtedy dopiero pomyśl o wydłużeniu czasu bezdechu do 2:15.
:OK
#10680 |Tak..właśnie myślałem że stosuje za duże czasy respiracji.
Dzięki za pomoc..jutro spróbuje z takimi czasami jak mówisz i zobaczymy:)
Pozdr.
#10681 |Pamiętaj jeszcze o tym, żeby pomiędzy bezdechami nie ulegać pokusie hiperwentylacji. Na początku to może sprawiać pewne trudności.
You must be logged in to reply to this topic.