-
#6638 |
Pewno wiele z was bracia freedivierzy miało lub ma problemy z ratwonikaim i chorymi przepisami basenów.Poniższy przykład który zaraz opiszę zmusił mnie do napisania tego postu aby współnie przeprowadzić debatę i podjąć jakieś działania dotyczące propagowania freedivingu i jego bezpieczeństwa wśród ratowników WOPR i osób pracujących na basenach.
Wszystko byłoby piękne gdyby nie jeden blackout naszego nowego kolegi Wilhelma. Na basenie gdzie trenujemy już długi czas z Andrzejem,Subbą,Deepem kierownictwo stopniowo utrudnia nam możliwość trenowania. Ponieważ jest to basen 50m kiedyś mogliśmy pływać w monopłetwach na torze o wdzięcznej nazwiej „dozwolone pływanie w płetwach”.Przez 1 wyraz tj dozwolone ludzie wchodzili sobie na tor (najlepszy był stary dziadek który odbijał się od dna nogami i machając rękoma myślał że płynie żabką) utrudniając nam pływanie pod wodą nie mówiąc o nawrotach:( Ktoś poskarżył się i pływanie w mono zostało zabronione. Więc wynajeliśmy tor. Po zawodach czas umowy dobiegł końca więc zostaliśmy na własne rzyczenie bez toru i pływaliśmy w płetwach.
Po spektakularnym blackoucie Wilhelma,ratownicy powiedzieli że jeden z naszych „odpłynał”pod wodą i 4 ludzi w tym 1 medyk musiało go reanimować.Już na wstępie opowieści widziałem jak jest ona przebarwiona 😮 Ratownik który ze względu na wiek i staż pracy wydawał mi się doświadczonym w ciągu 15min opowieści popełnił tyle błędów zarówno merytorycznych jak i praktycznych których popełnić nie powinien.słuchając go pomyślałem sobie że będę mu przytakiwać bo jak zacznę dyskusję(pewne sprawy wyglądają inaczej) to pewnie do dziś bym nie wyszedł z basenu:)
Od tego momentu kierownictwo zabroniło(jak oni to pięknie nazwali)”nurkowania swobodnego”.
Gdy przemyślałem to na spokojnie doszedłem do wniosku że przydałaby się jakaś edukacja ratowników aby mogli poznać czym jest free i jak pomagać a nie szkodzić i utrudniać nam treningi.
#6639 |Myślę iż dobrym pomysłem byłaby jakaś współpraca między stowarzyszeniem FP a WOPR co do edukacji i wyjaśnienia czym nasz soprt jest jakie niesie ze sobą ryzyko i jak jemu zapobiegać bądź łagodziś skutki wypadków. W szkoleniu ratowników (wiem bo sam takie przeszedłem) nie ma nic na temat niedotlenienia i objawów temu towarzyszączych np samby. Ratownik widząc nieprzytomnego w wodzie od razu przystępuje do reanimacji i tak było i w tym przypadku, podobnie jak ze sławną historią Cetiego i olbrzymiego ratownika przeprowadzającego reanimację i masaż serca po kóyrym klatka bolała go przez kilka dni:)
Co z tej współpracy miałoby SFP?
Otóż poprzez współpracę z WOPRem, szkoleniowcami itp itd poszeżylibyśmy grono zainteresowanych a za jednym „strzałem” poprawilibyśmy bezpieczeństwo na naszych basenach i dostęp do nich.
Z ogromnej ilości ratowników choćby kilka procent chciałoby spróbować trenować ten sport.Napewno spośród nich znalazłoby się sporo talentów i przyszłych mistrzów. Tym samym na zawody przyjeżdzała by większa ilość zawodników.Łatwiej też organizowało by się imprezy typu mistrzostwa polski mając WOPRowców w swoim „składzie”.Dostęp do basenów byłby łatwiejszy.
Myślę iż jest to doby pomysł by osoby ze stowarzyszenia podjeły jakąś próbę nawiązania kontaktu z WOPR.
Swój pomysł opisałem i zaprezentowałem teraz czekam na wasze zdanie :OK
#6640 |eeee, no nie bylo tak zle 🙂
ratownicy chyba sie bardziej przestraszyli niz ja 🙂nie chcialem IM tego mowic wtedy bo by byla z tego jeszcze afera ze niewdzieczny jestem, ALE: (ale chyba kiedy jeszcze powiem):
po pierwsze to obeszli sie ze mna calkowicie nie umiejetnie ! jak nowicjusze po trzygodzinnym kursie pierwszej pomocy a nie ratownicy WOPR, a co najwazniejsze nie sprawdzili ZADNYCH funkcji zyciowych ! bicia serca, oddychania, nic !
po drugie wiadomo ze po takim zdarzeniu zawsze „przez chwile” beda klopoty, potem sie wyluzują… (mam nadzieje) – jutro sie okaże bo jutro sie wybieramy to zobaczymy jakie maja podejscie…
po trzecie juz miesiac temu mi zabraniali plywac w MONO, a jak bylo pelno ludzi bez pletw na torze dla pletwiarzy to nic nie mowili ! niepojete, byly 2 osoby w pletwach i ja w mono + kilka „żab” na tym torze – przeciez powinni wygonic żaby !
ogolnie chwalili mi sie jaka to oni moga dobra pomoc zapewnic (a nie jak na warszawiance wg. nich) ale ja po tym zdarzeniu stracilem o nich dobre zdanie, oni nic nie umieja ! no jedno umieja – zwracac komus uwage…
jeden ratownik mi powiedzial ze na 10 osob jakie ratowal 9-ciu zlamal klatke (mostek) ! to jest ratowanie ? podejrzewam ze tez nie sprawdizl wczesniej czy bilo serce zanim przystapil do masarzu !? (nawet jestem pewien)
tragedia – tylko jak i komu to wytlumaczyc ? bo przeciez oni sa górą
Koledzy, przykro mi, ze sie czepiaja, czesciowo czuje sie winny, ale ida po prostu nalatwizne – bo przeciez zawsze mozna zabronic i znowu mozna nic nie robic 🙂 no nie ?
nie wiem w sumie co mam wiecej powiedziec… lypa po prostu
#6641 |Ja trenuje w Angli i naprawde tu tez ciezko. Ratownicy rozwiazali to w ten sposob ze na basenach postawili znaki”No diving” ” no jumping” i nie ma dyskusji. Chore!!!. Nawet wytlumaczyc sobie nie dadza
#6642 |kurna, jak bylismy pare dni temu w PKiN to mozna bylo diving i jumping , szkoda tylko ze ma 25m
trzeba sie bedzie wybierac raz na miesiac…
po czesci powiem ze sie nie dziwie do konca tym zakazom mimo ze sa troche absurdalne… ja tez mowilem ze alpinisci lezą na te gory na wlasne zyczenie i odpowiedzialnosc… tyko ze przed gorami nikt nie stawia znakow „no climbing”…
najbardziej razi mnie zle postepowanie ratownikow, pierwsza zasda ratowania brzmi zawsze „nie szkodzic” a lamanie mostkow i przystepowanie do reanimacji bez uprzedniego sprawdzenia funkcji zyciowych to skandal
o ile wiem, kiedy bije serce i jest krazenie a czlowiek jest nieprzytomny i wtedy serwuje mu sie nagly masaz serca to moze nastapic migotanie komor (wybicie serca z rytmu) – czy tos moze to potwierdzic ?? bo jak tak to wiemy co dalej – w takiej sytuacji pomoc moze jedynie defibrylator ! inaczej zgon !
#6643 |No wiesz, tylko że rodzina tragicznie zmarłego alpinisty nie pozwie do sądu gór… a z pływakiem na basenie inna historia. Tego się pewnie najbardziej obawiają, jak również złej reputacji obiektu, w którym „ktoś się utopił” a prawdopodobieństwo takiego wypadku rośnie wraz z wejściem na basen freediverów 🙂
Więc pewnie oni się zwyczajnie boją i idą do kierownictwa z tekstem typu „ci szaleńcy nurkują do utraty przytomności” czy coś w tym stylu, co w zasadzie stuprocentowym kłamstwem nie jest 😀
#6644 |wlasnie dlatego napisalem ze zbytnio sie nie dziwie
ale dodalem ze najbardziej rażą mnie ich slabe kwalifikacje
#6645 |Problem bardzo ciekawy.
Muszę powiedzieć, że w Szczecinie jest różnie. Na największych i najpopularniejszych obiektach są największe problemy. Raz poszedłem na taki basen i było po 6 ludzi na torze. Nie szło pływać. Postanowiłem wykorzystać przestrzeń pod wodą i od razu „zakaz pływania pod wodą” wyległ z ust ratownika. To dziwne bo potem przeczytałem cały regulamin basenu i nic nie było o zakazie pływania pod wodą. Ale nie miałem siły się z nimi sprzeczać. Z kumplem chodzimy raczej wieczorami (mniej ludzi) i na baseny w szkołach. Tam właśnie ratownicy są najbardziej wyrozumiali. Kilka razy przestrzegali nas tylko, że jak pływamy pod wodą to żeby zawsze jeden z nas miał na oku drugiego bo oni nie zawsze mogą zareagować na czas, bo nie widzą co się pod wodą dzieje. To rozumiem. Na kilku szkolnych basenach już jesteśmy „rozpoznawalni” (wszyscy patrzą się na nasze necki 🙂 i nikt nie robi problemu. Oczywiście największy problem to brak miejsca do pływania. Myślimy o wykupie toru. Jak u was to wygląda cenowo? W Szczecinie, np: na Akademi Morskiej 60zł za 45 min.
pozdrawiam
#6646 |Ja dowiedziałem się „od osób trzecich” że mamy nie wesoło na Inflanckiej teraz..więc pewna zła fama poszła.
Wydaję mi się, że nie pozostaje nic innego jak iść do kierownictwa(tzn. do Darii) i pogadać o tym torze.
I wtedy musimy się zdecydowac i dostosować wszyscy do godziny i dnia, kiedy mamy tor..bo umówmy się albo trenujemy albo nie. Jeżeli chcemy mieć treningi i byc poważnie traktowani musimy zrobic to w grupie. Wtedy mozemy nawet umówić sie i podpisać cos na zazadzie odpowiedzialności z kierownictwem basenu.
Sam nie widziałem w tym żadnego problemu, ze każdy chodzi kiedy chce i kiedy mu pasuje. Jednak w tej sytuacji, gdy jest tak a nie inaczej..jeżeli chcemy jeszcze tam pływać..to nie widzę innego wyjścia. W grupie jest siła 😀Co do ratowników..to też są ludzie..są wyszkoleni tak jak są..działają według tego jak ich szkolili..a że nie wiedzą jak postapić z freediverem to trzeba im wybaczyć :J ..od tego tam są żeby pilnować by się ktoś nie utopił..jeżeli są takie sytuacje to nic dziwnego że sie tak spinaja bo chodzi o ich tyłki..a dyrekcji o renomie basenu. Wydaje mi sie, że rzadko się zdarza by się ktoś topił na basenie, więc taki przypadek..stawia ich na nogi i moga się bać nas jak ognia..to tez trzeba zrozumieć.
My..na przyszłość..musimy wyciagnąć wnioski..bo wina leży raczej po naszej stronie.
Wydaję mi się, że jako GRUPA powinniśmy być po rozmowie z kierownictwem basenu i wyjaśnieniu pewnych kwestii związanych z freedivingiem, wzajemna asekuracja i odpowiedzialnościa.
Jeżeli zdecydujemy sie trenować sami(tzn. minimum we dwóch;)) to przed każdym treningiem powinniśmy mówić ratownikom co jest na rzeczy..Ja tak trenuje czasami na Warszawiance. Wczesniej ratownicy pare razy zwracali mi uwagę. Teraz zawsze mówię im, że chce zrobic parę długości pod wodą i dzieki temu dobrze z nimi żyje.Tak, więc czując się trochę jak mądry Polak po szkodzie i z poczuciem winy za grupe FTW 😉
mówię: albo sie weźmiem do roboty albo nic z tego nie bedzie i bedz…
#6647 |Zadzwonie dzisiaj do Darii i zobacze na czym stoimy.
P.S. Wilhelm i Wojski..nie chce nic mówić, bo mnie tam nie było ale słyszałem, że asekuracja nie była aż tak dobra jak pisaliście :J Ale pewnie chciałbym usłyszeć tesh Waszą wersję.
Pozdrawiam
Filipson 😀
#6648 |Widać problemy są nie tylko tu 🙂 Niedawno rozpocząłem nowy wątek na forum WOPR-owców.
Jako, że robię kurs na wopr-owca, postanowiłem poruszyć parę zagadnień związanych z free. Okazuje się, że wopr i free mogą ze sobą wspaniale kooperować!
Wszystko zależy tylko od odpowiedniego „dogadania się” z kierownictwem i ratownikiem.
Mnie kolega (ratownik) nie zabrania nurkować, czy pływać długie dystanse. Ale zwraca uwagę, żeby nie przesadzać z tymi statykami na dnie basenu 😉
Poza tym jak pływam sam, to mnie asekuruje (obserwuje).
Postarajcie się dogadać z ratownikami. Na początek ładny uśmiech 😀Poczytajcie sobie i zabierzcie głos w dyskusji 😉
http://www.nemzi.com/wopr/bb2/viewtopic.php?t=1038
#6649 |Proponuję wyjaśnić ratownikom (na tym forum) jak przebiega pierwsza pomoc w wypadku BO i Samby. Z tego co zauważyłem są chętni do wysłuchania 😉
#6650 |Osobiście uważam że w całej sytuacji nie ma winnego. Każdemu z nas może przytrafić się BO i doskonale się rozmiemy. Natomiast trzeba też zrozumieć ratowników. Moim zdaniem są 2 rozwiązania:
1. wynajęcie toru
2. pomysł Filipa na podpisanie odpowiednich oświadczeń o świadomości ryzyka i pełnej odpowiedzialności za ewentualne wypadki lub śmierć.
Co do toru to podobno jedyna możliwość jest w piątki o 21. Nie wiem czy jest sens bo basen jest czynny do 22. wiec mamy tylko godzinę. Jest nas z 7 osób i w ciągu godziny to moze po jednej próbie maksymalnej uda się zrobić..
Sytuacja jest trudna ale uważam że trzeba przekonać ratowników że z asekuracją nic nam nie grozi.
Dzisiaj będzie ku temu okazja, mam nadzieje że nam się uda.
Pozdro!
#6651 |Oczywiscie..żeby nie było nie uważam, że jest to czyjaś wina przez BO..bo to normalna sprawa jest dla każdego z nas.
Chodzi o przygotowanie przez nas gruntu (ratownicy,dyrekcja)..no ale to juz na przyszłość. 🙂Pzdr
Filip
#6652 |Subba – asekuracja wyglądała tak: płynąłem za Wilhelmem (jakieś 5m) i jak po setce podniosłem głowę żeby mu pogratulować a się nie wynurzył to zajrzałem pod wodę i zabaczyłem, że leży – parę ruchów płetw i zaczałem go wyciągać – pomógł mi jakiś pływak, po chwili podbiegł ratownik i wyciągnął go na górę, a dalszy przebieg akcji został już w miarę dobrze opisany. Tak więc w sumie WIlhelm pod wodą był poniżej 10 s.
Osobiście zastanawiałem się właśnie nad dobrym dystansem do asekuracji – czy nie lepiej byłoby plynąć bliżej np jakieś 3 m, tylko pojawia się problem płynących z naprzeciwka (pod lekkim skosem lepiej ich widać) no i przy nagłym wynurzeniu partner mógłby na Ciebie wpaść co byłoby niebezpieczne. Na pewno przydałoby się chodzić z fajką, wtedy ma się partnera cały czas na oku i nie trzeba napierać powietrza jak przy crawlu.
pd
w.
#6653 |Subba switnie gada, grupa + oswiadczenie to by bylo bardzo dobre rozwiazanie, tylko czy sie zgodza ? moze w razie problemow wspomoze nas Prezesowstwo Stowarzyszenia 🙂 znani ludzie, w TV byli, wygadani, moze ich kto poslucha 🙂
ale nie chce mi sie wierzyc ze jedyna godzina to 21… koniecznie trzeba pogadac z 'nimi’
no i do tego mozna by sie postarac uswiadomic ratownikow ale nie wiem czy oni beda chcieli sluchac…
#6654 |aha, mialem jeszcze napisac o wspomnianej renomie basenu 🙂 rozmieszylo mnie to ze oni wogole moga o czyms takim myslec – z tym calym syfem plywajacym pod woda 🙂
#6655 |NAwet samo oświadczenie powinno wystarczyć – na ściankach wspinaczkowych to standard – „jeśli się skasuję to na własne życzenie” – a ścianka odpowiada tylko za sprzęt.
#6656 |jakość wody i generalnie czystość na basenie to temat raczej dla sanepidu. Nikt nie raguje bo wiekszosc ludzi pływa po powierzchni i nie widzą syfu na dnie.
Tak samo jeśli chodzi o poziom usług, np. ciągle niedostępny kierownik basenu, kolejki przy kasie i fajny przykład z szatni ogólnej: podchodzi babka do kolesi, oddaje kurtke i buty, za koles wiesza, przynosi kluczyk do szafki. Babka prosi go zeby podniósł szalik ktory wypadł z rękawa, na to gościu: a czy ja tu jestem od sprzątania?!…
Pachnie PRLem???
Z drugiej strony, wiemy jak jest i kupując bilet czy karnet akceptujemy warunki.
#6657 |A ja uważam, że to nie jest problem z ratownikami. (raczej na odwrót) W większości przypadków to oni ratują klientów w basenie. Freediver płynący próbę dystansu jest osobą, która w oczach ratownika jest potencjalnym topielcem.
Po wypadku Cetiego u nas na OSIR-rze była nagonka na nurkujących. Gdy leżałem na dnie na 3,7 m., to po około 1 min. ratownik pukał jakimś badylem w drabinkę.
Trwało to do momentu gdy ratownicy zostali „przeszkoleni” przez m. in. Pulka, Cetiego i innych doświadczonych o objawach, metodach asekuracji a także historii freedivingu.
Niektórzy z nas podpisywali oświadczenia przygotowane przez ratoników o tym, że pływają, trenują na własną odpowiedzialność. Może to głupie, ale to był jedyny sposób by wleźć do wody w płetwach.
Obecnie na głównym basenie w Toruniu ratownicy wiedzą, że najlepszą asekuracją dla płynącego jest inny płynący obok. Co nie znaczy, że oni sami olewają sprawę. Nawet domagają się, by nikt nie robił prób sam.
Nie jest to łatwa sprawa przekonać ratownika do tego typu „schorzeń” jakim jest duszenie się pod wodą:) 🙂 🙂 Każdy basen, każdy ratownik to indywidualna sprawa. Przytoczony przezemnie przykład „problemu z ratonikami” nie stanowi recepty do rozwiązania tegoż.
To przepiękny sport, ale dla większości niezrozumiały.
Pozdrawiam.
You must be logged in to reply to this topic.