O sprzęcie do freedivingu napisano już bardzo wiele. Są jednak takie jego elementy, które pomimo swojego niezwykłego znaczenia nie doczekały się zbyt wielu publikacji na swój temat.
Bez wątpienia jednym z takich freedivingowych gadżetów jest smycz. To z pozoru proste urządzenie doczekało się w ostatnim czasie bardzo istotnych modyfikacji i udoskonaleń. Ale zacznijmy od początku. W umownym języku feediverów omawiana tu smycz nie oznacza bynajmniej przyrządu do wyprowadzania naszych czworonogów na spacer, a stanowi jeden z najważniejszych elementów zapewniających bezpieczeństwo podczas głębokich nurkowań.
Zastosowanie smyczy w trakcie nurkowań podczas zawodów wymusza regulamin AIDA. Zastanówmy się jednak, czy o samo przestrzeganie regulaminu tu chodzi. Osoby nurkujące głęboko doskonale wiedzą jakie niebezpieczeństwa czekają na nich podczas całego zanurzenia. Podczas każdego nurkowania asekurujemy się wzajemnie, jednak bez smyczy, bez fizycznego związania osoby nurkującej z liną opustową najlepsi nawet asekuranci okazaliby się bezsilni. Na stosowaniu smyczy oparty jest również używany podczas zawodów i treningów system przeciwwagowy.
Nikogo, kto zetknął się bezpośrednio z omawianymi problemami nie trzeba przekonywać o znaczeniu tego niewielkiego w sumie przyrządu. Przyrząd ten choć niewielki, przysparzał jednak dotychczas feediverom różnych kłopotów. Do najpoważniejszych zagrożeń wynikających z używania smyczy zaliczyć należy kwestie związane z jej plątaniem się wokół liny prowadzącej. Problem ten wypływa z dwóch zasadniczych przyczyn. Po pierwsze z konstrukcji stosowanych dotychczas powszechnie przy wykonywaniu smyczy karabińczyków alpinistycznych, po drugie ze stosowania zbyt cienkich i miękkich linek. Jak wiemy większość karabińczyków alpinistycznych wykonywana jest z różnych stopów aluminium (muszą być lekkie), a kształt ich przekroju jest zazwyczaj spłaszczony. Taka konstrukcja powoduje, pozostawanie karabińczyka ponad nurkiem w trakcie zanurzania i częsty obrót karabińczyka wokół liny prowadzącej. W połączeniu z miękką linką zestaw taki często blokuje się na linie głównej, zatrzymując nurkującego pod wodą. Co prawda smycze tego typu posiadają pętle wokół nadgarstka wykonaną węzłem szubienicznym (powinien pozwolić na łatwe poszerzenie pętli w celu wysunięcia nadgarstka), jednak w wodzie zmoczona i naprężona linka nie zawsze reagowała właściwie. Zapewne nie jeden z nas zaplątał się w tego typu sprzęcie. Nie muszę tu dodawać, że w warunkach stresu, tylko bardzo doświadczone osoby radziły sobie z tym problemem bez większych kłopotów.
Antidotum, na wymienione zagrożenia, okazała się konstrukcja smyczy zaprezentowana przez naszego niezwykle doświadczonego kolegę Krzysztofa Leszczyńskiego podczas Mistrzostw Polski w Borsku. Zaprezentowana smycz w dość zasadniczy sposób różniła się od stosowanych dotychczas. Różnica ta polegała przede wszystkim na zastosowaniu innego typu karabińczyka oraz szekli zatrzaskowej na połączeniu smyczy z opaską nadgarstkową. Taka konstrukcja pozwala w przypadku zaplątania się zawodnika na błyskawiczne wypięcie i uwolnienie. Opisana konstrukcja smyczy poddana została dalszej modyfikacji i w obecnej wersji jest stosowana przeze mnie z dużym powodzeniem.
Poniżej przedstawiam dwa warianty smyczy opartej o zmodyfikowaną konstrukcję, o której wspomniałem wyżej.
Ogólnie cały system składa się z następujących elementów (Fot. 1):
- karabińczyk ze stali kwasoodpornej długości 14 cm koniecznie z oczkiem (zabezpiecza przed ewentualnym klinowaniem się liny prowadzącej w przewężeniu), wykonany z pręta o przekroju okrągłym, bez dodatkowego zabezpieczenia na zatrzasku,
- linka stalowa miękka lub kewlarowa o średnicy minimum 5 mm zakuta (najlepiej skorzystać z pomocy serwisu żeglarskiego) lub zaszyta (specjalną nicią dostępną w sklepach żeglarskich) na kauszach (zwiększa swobodę ruchu karabińczyka i szekli względem siebie) oraz dodatkowo na zakończeniach zabezpieczona plastikowymi opaskami (osobiście stosuję koszulki termozgrzewalne do kabli),
- szekla zatrzaskowa z krętlikiem i łatwym do zlokalizowania uchwytem do jej zwalniania,
- opaska na nadgarstek z uchem w kształcie litery D (opaska wykonana np. z kawałka pasa balastowego z naszytym rzepem przy czym ucho powinno znajdować się pomiędzy warstwą materiału i rzepem) (Fot. 2)
Tak wykonana smycz ze względu na ciężar (ponad 200 g) oraz wielkość i kształt karabińczyka, rodzaj linki oraz zastosowanie krętlika praktycznie nie wykazuje tendencji do okręcania się wokół liny prowadzącej, a tym samym minimalizuje niebezpieczeństwo zaplątania.
Koszt wykonania tego typu smyczy, w zależności od ceny karabińczyka i szekli, wynosi od 50 do około 120 zł. Pamiętajmy jednak o tym, że od tego prostego urządzenia zależeć może niejednokrotnie nasze życie.
Nurkujcie bezpiecznie.
Radosław Gaca (www.freediving.com.pl)