Skoro już „siatka z tesco” została wywołana do tablicy to wypada rozwinąć.

Woreczek nie jest konieczny ale mnie ułatwia zadanie. Nie lubię bawić się z odwijaniem nogawek z 5mm neoprenu przy zakładaniu skarpet, więc spodnie zakładam będąc już w skarpetach. Po założeniu na skarpetę zwilżonego zwykłego foliowego woreczka, prześlizguje się przez nogawki szybciej niż po nylonie 🙂

Część znacznie bardziej komiczna, o którą pewnie chodziło Dominikowi :), dotyczy głowy. Otóż po moich początkowych zmaganiach z pianką, skutkujących w kilkukrotnym zaklinowaniu się owłosionego czerepu w okolicach neoprenowej szyi, sięgnąłem po zbawczą moc woreczka. Trzy sekundy bezdechu, ciężar zszokowanych i rozbawionych spojrzeń otoczenia i jestem gładko po drugiej stronie.
Ta kombinacja zrodziła się na gruncie obaw o przeciążanie neoprenu rozwiązaniami siłowymi. Naczytałem się, że takie to wszystko delikatne więc nie próbowałem nawet za bardzo go naciągać. Ostatnio jednak rozciągam neopren na szyi i daje rade i bez woreczka 🙂

Dłużej trwa ten opis jak faktyczne zakładanie.

em.