pynio
Członek
Post count: 72
#8302 |

No więc po kolei i na szybko co by nie stresować wielbicieli tematu.

Tradycyjnie już oczywiście jak najlepsze wspomnienia z zabiegu… ale o tym za chwilę.

Zabieg trwa około 20-25 minut. Rozpoczyna się podaniem znieczulenia w formie sprayu „wpsikiwanego” do nosa. Tradycyjnie o smaku miętowej gumy do żucia 🙂 Po paru minutach mój ulubiony doc siada z czymś takim: http://www.hno-teichert-waiblingen.de/Kerstin%20Endoskop%20Atemweg%20kompr.jpg (proszę się nie bać) dodatkowo w drugiej ręce „ssawka” do wyciągania nieprzyjemności z nosa 🙂
I co. No i w sumie tyle, być może to przez te moje „przestrzenie” z dodatkiem znieczulenia spowodowało, że siedziałem masakrycznie spięty, tylko po to by odczuć… swędzenie kiedy endoskop dotarł do trąbki eustachiusza od wewnątrz. :wow Ciężko opisać to uczucie hehehe, jest to dość zabawne, nawet odważę się napisać: PRZYJEMNE! Jedyne co trzeba robić to czasem przełknąć ślinę i powiedzieć „kuku” (pewnie otwarcie jakichś przestrzeni). ZABIEG PRAKTYCZNIE BEZBOLESNY!!! Poza pewnego rodzaju dyskomfortem – REWELACJA!
Finalnie okazało się, że zatoki są wspaniale czyste, przestrzenie drożne. Po dłuższym zastanowieniu doc doszedł do wniosku, ze jest to „niedowład” (nie takiego określenia użył – brakuje mi słowa) trąbki eustachiusza, najprawdopodobniej spowodowane wieloletnim problemem z zatokami, który po prostu został „olany”. Został mi przepisany steryd, który po wpsiknięciu do nosa ma być rozprowadzany w „uszach” za pomocą Valsavy. Doc zaakceptował także AMSĘ (czytaliście uważnie to wiecie). Przeczytawszy o tym stwierdził, że jest to bardzo dobry sposób na rozprowadzenie leku w takich miejscach jak tr. Eus.
Jak widzicie kolejna wizyta, która pozostawiła same pozytywne wspomnienia. Z pewnością to zasługa czegoś (kogoś więcej niż technologia 😉 ). Kolejne informacje po 3-4 tyg. Aha.. Jedna ważna rzecz: Wszystkie odczucia są bardzo subiektywne, nie mówię, że to reguła 🙂 Pokochałem laryngologię tak jak dentystykę (to znowu zasług…