Strona główna Działy Treningi i techniki Dyscypliny basenowe Dystans po jakim pojawiają się skurcze w dynamikach Reply To: Dystans po jakim pojawiają się skurcze w dynamikach

olekry
Participant
Post count: 423
#28209 |

Pozwolę sobie na taką refleksję: Jeśli ktoś uprawia systematycznie jakiekolwiek formy freedivingu przez kilka lat, to moim zdaniem CO2 nie jest tak wielkim problemem jak O2.
W takim bowiem wypadku mamy tolerancje w miarę wyrobioną, więc pierwsze fazy dynamik – tak do 70-80% maksa są w miarę „obczajone”. Większym wyzwaniem jest dojście do swoich granic tlenowych i zakończenie próby w odpowiednim momencie. Uważam zatem, że na pewnym etapie przygotowań do zawodów lepiej pływać dłuższe dystanse dochodząc własnie do granic O2 (oczywiście pod warunkiem posiadania naprawdę zaufanego asekuranta), a niespecjalnie przejmować się mitycznym CO2 🙂
Wracając jednak do Co2.
Z moich doświadczeń wynika, że tolerancja Co2 to nie tylko skurcze.

Owszem u mnie kontrakcje pojawiają się podobnie jak u Marcina. W DNF – gdzieś na 2 długości basenu A DYN raczej w okolicach trzeciej, ale…
Moim zdaniem istotniejsza jest inna rzecz – jak Co2 wpływa na psychikę.
U mnie kontrakcje już właściwie nie wpływają. Zauważam, ze coś się pojawiło … i zapominam o nich. Przypominam sobie znacznie później jak skurcze są już na tyle mocne, że… zaczynam je wręcz słyszeć (tak odgłos „pompowania” w wodzie – trudno to opisać). Fizycznie natomiast nie dają mi tak w kość, bym musiał kończyć próbę. Kończę chyba najczęściej z obawy by nie przegiąć 😉 Albo gdy mięśnie już nie „ciągną”.
Wracając jednak do Co2. Zauważam u siebie ciekawe zjawisko: Jakieś 20-30 sekund (może trochę później) po pojawieniu się pierwszych kontrakcji organizm zaczyna przechodzić w fazę „oszczędzania energii”. I wtedy u mnie odbija się to wyrzutem negatywnych myśli „dzisiaj nie mój dzień”, albo „a moze by już tę próbę zakończyć – po co się męczyć” itp. W DNF dzieje sie to koło 75 metra, w Dyn przed 100m. Jak już się odbiję od ściany, stopniowo zaczynam się uspokajać, by po kolejnych 20 metrach skupić się wyłącznie na obserwowaniu swojego fizycznego stanu. I jak wszystko jest ok mogę pociągnąć jeszcze kilkadziesiąt m.
Moim zdaniem to jest bardziej istotny do opanowania aspekt związany z CO2 niż jakieś tam skurcze 🙂
Wydaje mi się, że jeśli zrozumiemy mechanizm w jaki zmiany zachodzące pod wpływem rosnącego poziomu dwutlenku węgla wpływają na nasze myśli (odczucia psychiczne), a potem je „oswoimy”, będzie to miało wiele większy wpływ na sam przebieg próby niż bezrefleksyjne zastanawianie się po ilu metrach pojawiły się skurcze. Z moich przemyśleń wynika, że moment w którym pojawiają się takie „psychiczne sensacje” jest nieco za połową tego na co nas naprawdę stać danego dnia.
Zarejestrowaliście podobne reakcje u siebie?
Tyle, że to chyba trzeba opływać (ewentualnie obstatyczyć :D). Tabelki na sucho nic tu nie wniosą, bo reakcje przy nich są diametralnie inne.