Marcin rozumiem, że pielęgnujesz naszą narodową cnotę – skrajność – albo chodzimy na piechotę albo możesz rzucać napalm na las- nic pomiędzy nie ma. Inaczej albo jesteś skończonym ekologiem albo w ogóle. W parku narodowym to syfić nie wypada, ale jakieś obsrane jeziorko pod Warszawą to co tam, zresztą skoro miejscowi też śmiecą to dawaj…Mniej więcej taki obraz myślenia wyłania się z Twojej wypowiedzi. A dzielenie ludzi na tych z miasta i spoza to sorki ale sam to zrobiłeś – dla mnie podziały ZAWSZE BIEGNĄ W POPRZEK – czyli każda grupa podpada pod krzywą Gaussa i w każdej są źli/dobrzy.

Co do mojej jazdy samochodem – to tak staram się jeździć ekologicznie (więc również ekonomicznie)- jak widzę, że 200 m przede mną jest czerwone światło to zdejmuje nogę z gazu i jadę rozpędem a nie napierdalam do końca i daje po hamulcach 30 m przed.

Co do piły mechanicznej – bardzo dobrze, że napisałeś WYDAJE mi się, bo jesteś w błędzie. Po cięciu piłą na wodzie unosi się romantyczna warstwa OLEJU który to służy do smarowania łańcucha.
pd
w