Viewing 5 posts - 1 through 5 (of 5 total)
  • Minti
    Participant
    Post count: 15
    #29476 |

    Hej

    mam problem z dynamika. Przeplywam na luzie ok. 40m pozniej pojawia sie uczucie checi wziecia oddechu i zazwyczaj pierwsze skurcze. Doplywam do 50m jestem w stanie jeszcze zrobic nawrot ew. machnac 2-3 razy pletwami i sie wynurzam. Oczywiscie z duzym zapasem. W czym problem? Po prostu sytuacja fizyczna w jakiej sie znajduje (organizm sie domaga powietrza) jest dla mnie mocno obciazajaca psychicznie i pod woda przychodza mi mysli „po co sie tak meczyc?” „to ma byc dla mnie przyjemnosc a nie meka” i odpuszczam… wynurzam sie. Chociaz fizycznie wydaje mi sie, ze 100m jestem w stanie zrobic.

    Pytanie jak wy sobie z tym radzicie?

    Jak sobie poradzic z glowa?

    Moze jakies cwiczenia po za woda albo w wodzie moglabym robic, zeby nauczyc sie przezwyciezac glowe i poradzic sobie jak robi sie ciezko?

     


    olekry
    Participant
    Post count: 423
    #29477 |

    Nie napiszę Ci  dokładnej recepty, jak sobie z tym poradzić, ale jakie są moje obserwacje.
    U mnie było tak, że w momencie kiedy włączały się mechanizmy związane z tzw odruchem nurkowym, zawsze dostawałem wyrzut negatywnych myśli. Tzn, „po co sie tak męczyć” , itp. W dynamikach było to z reguły koło 50-tego metra, w statykach w okolicy 3 minuty. Moim zdaniem to naturalna reakcja. Organizm jest całością i gdy ciało „zauważa”, że zmusza się go do przeoczenia pewnych granic komfortu, pierwsze co robi, to próba powrotu do tego znanego „bezpiecznego, normalnego stanu”. Stąd negatywne emocje – tak jest moja teoria. Często powodują one przerwanie próby i po sprawie.
    Jednak gdy przeczekamy jakieś pół minuty tych negatywnych emocji, pojawia się  uczucie typu „nie jest tak źle – jeszcze mogę trochę pociągnąć, a potem zobaczymy co dalej”.
    Robisz statyki?
    Część osób ich nie lubi, bo nie ma sie czym zająć w trudniejszej fazie – jest tylko bałagan w głowie, z którym trzeba sobie jakoś poradzić.
    Jeśli masz wiec problem z głową po 50 metrach dynamik, zacznij ćwiczyć statyki… a właściwie takie statyki, ze kiedy przychodzą pierwsze skurcze, nie stresujesz się, bo „będzie nieprzyjemnie”, tylko mówisz sobie „dobra, to teraz poleżę sobie jeszcze z półtorej minuty i zobaczymy co dalej” i stawiasz sie w roli takiego trochę zewnętrznego obserwatora, który bez emocji stara sie zauważyć jak dalej reaguje ciało. spróbuj tak polecieć na skurczach minutę, półtorej potem dwie nie zakładając jakiegoś docelowego czasu, tylko luźno poddając sie temu co akurat sie dzieje i obserwując to.
    Jest tez inny sposób na dynamiki – zacząć pływać szybciej: wtedy problem nie staje sie dyskomfort związany z oddychaniem lecz nieco szybciej spalone nogi. I wtedy skupiasz sie na tym by z tych spalonych nóg wyciągnąć jeszcze kilka metrów, a nie na tym, że coś Cię gniecie w przeponie 😉

     


    Marcin Baranowski
    Moderator
    Post count: 668
    #29478 |

    Przez coś takiego chyba każdy musi przejść. Ja też przez długi czas miałem tak, że wyskakiwałem po 60 albo 75m, czyli w momencie gdy pojawiał się większy dyskomfort. Pojawiała się spirala negatywnych myśli w stylu: „Skoro teraz jest ciężko, to jak będzie po następnych 25m? Nie ma szans bym dał rady zrobić dzisiaj sensowny dystans, lepiej odpuszczę”. Z czasem okazało się, że jeśli mimo wszystko popłynę dalej to dyskomfort już nie staje się większy.

    Teraz też newralgicznym momentem w DNF jest u mnie okolica 75m, wtedy robi się nieprzyjemnie. Negatywne myśli mam już jednak pod kontrolą. Przekonuję siebie, że wszystko jest OK, przecież zawsze w tym momencie się tak czuję i mimo wszystko płynę dalej, a później wcale nie będzie gorzej.

    To jest kwestia czysto psychiczna. Twój organizm jest w stanie płynąć dalej, to twój mózg szuka wymówek 🙂 Spróbuj założyć sobie, że od momentu, w którym poczujesz mocną chęć zakończenia próby (nie ważne kiedy się to stanie) zrobisz jeszcze np. 5 machnięć płetwami. Nie skupiaj się na dystansie, nie zakładaj, że musisz dopłynąć do ściany, masz zrobić tylko 5 machnięć i wychodzisz. Przekonaj siebie, że to tylko kilka dodatkowych sekund i zaraz się wynurzysz.

    W trakcie maksymalnych prób nie wolno zbyt daleko wybiegać myślami w przyszłość bo wtedy zaczyna się analizować, porównywać i łatwo można się poddać negatywnym emocjom, a już najgorszą rzeczą jest zastanawianie się ile jeszcze zostało do przepłynięcia. Trzeba się skupić na tym co jest teraz, podzielić próbę na małe odcinki, np. zrobiłem nawrót, teraz machnę kilka razy płetwami i zaraz będzie połowa basenu, o już jest, spoko zaraz będzie ściana, OK jest ściana robię nawrót itd.


    mieciu
    Participant
    Post count: 17
    #29587 |

    Co prawda freediving traktuję jako frajdę i dodatek do nurkowań z butlą i mogę się nie znać, ale może spróbuj w chwili kryzysu na tych 40m zwolnić zamiast spinać się i walczyć.

    Wiele razy miałem takie kryzysy w okolicy 50m kiedy zaczynała się mocniejsza walka ze skurczami i pomogło o dziwo rozluźnienie się i zwolnienie ruchów (czasami nawet zamknięcie na chwilkę oczu). Wolniejsze płynięcie i skupienie się na relaksie dało mi więcej niż walka…

    Od jakiegoś czasu pierwsze próby robię bez okularków – również wymagało dostosowania się do dyskomfortu ale poprawiło wyniki.

    Obecnie wygląda to tak: 35m-pierwszy skurcz i odbijający się obiad/kolacja, 50m początek walki, 75m mocniejsze skurcze i odcinanie nóg…

    W okolicach 85-105m (w zależności od dnia) pojawia się metaliczny posmak i powoli gaśnie światło – wtedy się wynurzam, choć wiem że potrafię do samego BO trzymać.

    Ostatnie metry trochę po powierzchni i na koniec 'taniec radości’ 😀


    Krzysztof Tomicki
    Participant
    Post count: 5
    #29627 |

    Hej.

    Ja nie mam aż takiego doświadczenia i wyników jak chłopaki, ale odczucia i obserwacje dokładnie takie same. Najlepiej wychodzą mi próby kompletnie na luzie, bez zakładania minimów, liczenia basenów i walki o metry. Jeżeli płynę na zasadzie: „zobaczymy jak dziś będzie, po prostu płyniemy”, chęć przerwania pojawia się dużo później.

    Mniej więcej rok temu w Jaworznie zrobiłem pierwsze 100m DYN, na granicy BO prawie, teraz 100m w większości przypadków udaje mi się robić bez mroczków i agonii pod wodą. Tak jak koledzy napisali, kluczem było rozluźnienie i przeczekanie najtrudniejszego momentu, po jego przekroczeniu wszystko staje się łatwiejsze.

    Próbuj, nie nastawiaj się, a jak się nie uda znowu próbuj. W końcu zaczyna samo wychodzić.

     

    P.S. Teraz muszę sam siebie przekonać że po przekroczeniu 100m nie muszę się wynurzać.

     


Viewing 5 posts - 1 through 5 (of 5 total)

You must be logged in to reply to this topic.